czwartek, 12 stycznia 2017

I'm angry even pissed off - ciąg dalszy...

Jest tragicznie bo mimo tego, że po całym zdarzeniu minęło trochę czasu złość nie dosyć, że nie osłabła to nabrała nazwijmy to innej skali.
Nabluzgała na cały świat i co tylko się dało i o dziwo towarzystwo się zmogło. Zaczęli udostępniać post oj jaki to był miód na moje serce. Jak się cieszyłam, nabrałam wiary, że jak się chce to można. Pięknie!
Jestem osobą która docenia wszelkie przejawy dobroci podziękowała za ich reakcję i za to że się pochylili na problem. Poprosiłam żeby jakimś drobnym groszem wspomogli fundację i tu jeb w mur!!!
Cała dobroć, chęci i miłość poszła się gdzieś pieprzyć. Znowu ściana, pustka, echo, null, zero...
Kurwa jak ja was nienawidzę!!!
Jedna z drugą albo jeden z drugim chwalą się na swoich profilach nowymi bucikami, giftami. 
Chwalą się jak mają odpicowane domy, ogrody.
Chwalą się gdzie byli na wakacjach, jakie poczynili zakupy 
(te drobne oczywiście takie z dupy, takie mini mini), co zjedli,
co wypili, a nie mają nędznych 5 zł. Niejedna paniusia zgubi gdzieś te grosze nawet o tym nie wie... 

Jakie to smutne, żałosne.
Sorry, ale jak piszę tego posta to aż mnie skręca jacy ludzie są obłudni i wredni. 

Nie wiem może ze mną jest coś nie tak, może urodziłam się nie w tym czasie, może mieszkam nie w tym kraju, żyję nie w tej społeczności? Nie wiem.

Jedyne czego jestem pewna to, to że mam wszystkich w dupie i będę robiła tak jak chcę i pomogła, tym którym uważam za słuszne według mnie! 
Psiakom postaram się pomóc. 

Nie wiem skąd wytrzasnę kasę ale coś zorganizuję.   

Miłego...

niedziela, 8 stycznia 2017

I'm angry even pissed off - tak ma być ostro.

Żeby była jasność.
Z racji tego że jest to miejsce, w którym pozwalam sobie obnażać prawie wszystkie sprawy jakie mnie drażnią i to bez ubierania słów w piękne kwiatki.

 Dzisiaj nie mam najmniejszego zamiaru pierdzielić się z światem. 
Wczoraj puściłam na kilku platformach prośbę o pomoc dla 
piesków, które utknęły w przechowalni - osobiście nazwałabym to mordownią. Przebywały tam w tragicznych warunkach. 
Jedna z fundacji zainteresowała się sunią z którą było bardzo ciężko - niestety umarła nie zdążyli.
Pozostały tam dwa pieski których nie mogli odzyskać bo weterynarz któremu podlegały psy - bo nie mam mowy że się nimi opiekował - nie chciał im ich wydać. 
Ale menda jednak wydała !!!

Takiego cyrku jeszcze nie widziała. Cały dzień siedziała na necie pisałam @ do telewizji, wysyłałam posty do społeczności G+ - bez echa. 
Niestety wszystko trafiało gdzieś w próżnię...
Jestem tak zła że nie mogę pomóc.
Cała sprawa dzieje się na drugim końcu kraju.
Postanowiliśmy z mężem, że wyślemy kasę z 1% a potem tyle ile będziemy mogli.

Wiem, że fundacja ma problemy i kasa jest im potrzebna. 

Dzisiaj wysłałam "podziękowania" dla wszystkich użytkowników społeczności do których pisała to poszły jakieś "plusiki". Super dzięki!!!

Jak mi wieczora przejdzie to może coś jeszcze napiszę.
Teraz jest mi przykro...