niedziela, 12 listopada 2017

Narodowcy, pseudopatrioci i inni podobni...

Pisane pod wpływem nieodpartych emocji!
  Wczoraj było święto (powiedzmy) ważne dla każdego Polaka – dzień Niepodległości.
Nie lubię oglądać czy brać czynny udział we wszelkich manifestacjach, demonstracjach i tych wszystkich podobnych pseudo zgromadzeniach mających na celu obwieszczenie światu jakiś komunikatów (takich komunikatów...).
Jednak przez przypadek kopnął mnie „zaszczy” zobaczenia krótkiej relacji z marszu.
I szlag mnie trafiał.
Kurwa co to za hasło „My chcemy Boga” ludzie puknijcie się w łeb!
Wasze czyny nie wskazują na to że wy chcecie Boga – żenada...
Wasze twarze nie wskazują, że się cieszycie...
Nie ma na nich radości, serdeczności.
Jest za to złość, przerośnięte ego i inne takie...
Popatrzcie jak bawią się inne narody.
Tam są festyny, zabawy, bawią się wszyscy którzy chcą świętować razem.
Jest radość, jest zabawa , jest fajnie...
a u nas???
Wszyscy się żrą jak cholera a całą temperaturę podkręcają … no wiadomo.
Jeszcze takie pytanko dlaczego na tym pokojowym marszu zasłaniacie twarze?
Czego się boicie? Patrioci od siedmiu boleści.
Taka refleksja mnie naszła …
jakbym mieszkała w Wawie (i miał odrobinę ciemniejszą karnację) za cholery nie wyszłabym na ulicę bo bałabym się żeby ci patrioci by mnie gdzieś nie zaciukali w bramie czy za rogiem.
Wstyd mi za tych pseudo patriotów i narodowców.

Przypominam i nie żałuje tego! Jest to moje miejsce w świecie i mi wolno. Jeszcze!
Pisane pod wpływem nieodpartych emocji!




Tyle na dziś :)