sobota, 4 listopada 2017

Matko zastanów się co robisz!!!

 Taka ostatnio spotkała mnie sytuacja przykra jak cholera ale warta przytoczenia bo sprawa jest nie do opanowania – oczywiście nie dla mnie.
Pierwszy listopada a potem drugi to takie dni, w których nasz dom jest pełen ludzi z rodzinki. Niby smutne dni ale w gruncie radosne wszyscy się jakoś tak do nas zderzają jak do domu rodzinnego i bywa miło. Powspominamy, pożartujemy coś wypijemy jest fajnie.
Jednak tym razem wpadła do nas kuzynka ze swoimi dziećmi i tu zaczyna się robić wesoło ale nie dla mnie!
Kuzynka spoko lubimy  ją bo sympatyczna i życzliwa dziewczyna. Jednak jej potomkowie to inna bajka. Jeden młodzieniec ma 10 miesięcy więc siedział sobie spokojnie, babcia co chwilkę coś w niego wciskała a ten maluszek potulnie wcinał to co dawała - taka urocza scenka. Jak na teraz jest uroczy.
Problem i to ogromy to jego wredny, chamski braciszek! Braciszek starszy ale tak pozbawiony wszelkich zahamować smarkacz, że aż boli. Gówniarz ma 4 latka, chodzi do przedszkola i są z nim cały czas problemy. Ostatnio wpadł na pomysł, że on będzie uciekła a pani przedszkolanka będzie go goniła. Według niego zabawa przednia jednak nie ze strony opiekunki. Kuzynka została kilka razy wezwana aby „ułożyła” sobie syna. Niestety nic to nie dało bo na początku przychodziła z pokorą i bez pretensji jednak po któreś wizycie stwierdziła że wina tkwi w opiekunce i tu zaczęła mieć pretensje do niej.
Żałosne jest to, że matka i chyba ojciec nie potrafią sami dać sobie rady z gnojkiem. W takim przypadku powinno się być konsekwentnym i nie dawać za wygraną smarkaczowi. Przykro ale wychowanie dziecka na porządną jednostkę jest ciężkie a decydując się na dziecko trzeba być odpowiedzialnym i cierpliwym. Poświęcić dziecku czas, przytulić go, pobawić się z nim. A nie odsuwać na plan boczny bo muszę zobaczyć co na facebooku czy innym cholerstwie społecznościowym. Albo podrzucać wrednego gnojka babci nich ona się z nim męczy, bo mamusia musi zadbać o swoją figurę na siłowni czy w klubie.
Żeby była jasność nie mądrze się bo takie rady dają wszyscy i każdy je już od lat zna a mimo to popełniamy te same błędy. 
Błędy wygodnictwa.
  Tak się wściekłam, że puściły mi wszelkie zawory uprzejmości z mojej strony! No cóż kuzynka stwierdziła, że czas do domu.
Zabrała cały problem i pojechali do domu a mnie została wykładzina z plamami, z wdeptanymi ciastkami, ulubiony serwet do wyrzucenia, potłuczona zastawa. Jednym słowem syf jakich mało.
Ostatnia myśl jaka mi się nasuwa nie przyjeżdżaj więcej chyba, że twoje dzieci będą wychowane.
                                Złota myśl dla potomnych:


„może się tak zdarzyć, że nikt nie będzie chciał Cię zaprosić bo Twoje dzieci to problem a Ty na tym stracisz...”.

Miłego :)