poniedziałek, 24 lipca 2017

Książka, książki i cały ten magiczny świat...

  Mamy wakacje, czas relaksu i odpoczynku. Hm każdy chyba lubi poleniuchować na łonie natury lub w zaciszu naszego domku czy mieszkanka. No mnie też naszło a że jakoś tak mamy trochę więcej czasu dla siebie to korzystam. Nigdy nie wiadomo kiedy mi go odbiorą.
 Chcąc się zatopić w błogim świeci fikcji literackiej udałam się na zakupu. Łowy jak myślałam były owocne... ale nie do końca - dowiecie się potem o co chodzi. 
Wybrałam książki różne, różniste znanych autorów i tych całkiem mi nieznanych - ale tacy też pięknie piszą. 
 I tak synuś na emigracji - to nie trzeba się nim zajmować chłop po dwudziestce - ha, ha zabije mnie za to!
Małżonek też zatopił się w swojej lekturze.
 No i jak dumna i blada zasiadłam na moim szezlongu. Pyk pierwsza książeczka "mężczyzna i  chłopiec". Z recenzji miało być lekko a nie było. Chciałam książkę polecić synusiowi ale nie, nie ma takiej opcji! Byłabym wredną do bólu. Po lekturze było mi przykro, smutno i z całą pewnością nie można tej książki porównać do "dzienników Bridiet...". Dajcie spokój!
 Potem w ręce wpadła mi taka pierdołka "i że ci nie odpuszczę" tu się uśmiałam do łez. Małżonek tylko dziwnie patrzył i oczami "przewracał" - dziwne jak chłop to potrafi robić - ha, ha, ha.
Nie pamiętam później czy rypałam że śmiechu z książki czy z niego (przepraszam Cię kochanie, Ty wiesz!).
 No i  potem kolejna pozycja "dziewczyna z pociągu" oj i tu znowu nic kolorowego. Ciężka książka ale czyta się rewelacyjnie. Pochłonęłam ją jak rzadko. Koniec zaskakujący. Przeczytałam ją bardzo szybko, byłam wstrząśnięta, oburzona i nie wiem jakie uczucia mną targały. Z pewnością zobaczę film! 
Tak właściwie to byłam bardzo zainteresowana filmem jednak małżonek na wstępie obwieścił mi, że film nie będzie ciekawy a tylko te najciekawsze momenty są w zwiastunie. Zobaczymy bo filmu nie odpuszczę muszę sprawdzić jak reżyser to widzi.
No i nie byłabym sobą jak bym małżonka nie zmusiła - tak nie zmusiła do przeczytanie książki. Ciekawe czy po lekturze też będzie taki mądraliński! 
 Jak się już pozbierałam do kupy stwierdziłam, że może poczytam coś lekkiego Grochola zawsze dobrze pisała tak kojąco - uwielbiam ją - to zawsze taki pewniak!
I "przeznaczeni" mnie dobili. Czy życie nie może być chociaż odrobinę weselsze? Znowu ktoś dostał w łeb, znowu ktoś kogoś okuł bo ten mu zaufał. A na dodatek jeden nałóg ktoś zamienił na drugi. 

  Jestem w połowie książki i już mną zaczynają targać różne uczucia. Chyba coś nie wychodzi mi ten relaks przy książkach. Znowu z ciemnych zakamarków wychodzą jakieś "fusy"... Chyba mnie to kiedyś dobije.

Miłego :)





4 komentarze:

  1. też uwielbiam Grocholę. Nawet mój mąż w pociągu sięgną po jej książkę i rechotał pod nosem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. każdego z poczuciem humoru - sory ale znam takich którzy pytali z czego się śmieją przy czytaniu

    OdpowiedzUsuń
  3. no cóż...jakby to powiedzieć. Nic nie powiem :) szkoda słów...

    OdpowiedzUsuń