Wieczór,
za oknem krople deszczu tańczą na parapecie.
Jestem szczęśliwa,
że kolejny pokręcony dzień już za mną.
Zamykam oczy, przywołuję
obrazy ostatnich wakacji.
Szukam zapachów lata,szumu fal delikatnie
muskających betonowy brzeg przystani.
Było pięknie, spokojnie i ta
cudowna cisza za którą teraz tęsknię.
Rodzina była jeszcze w
komplecie a potem... pyk i bańka mydlana pękła.
Cały cholerny
świat się rozpadł... i co znowu nastała cisza ale inna.
Cisza
smutku, rozpaczy, tęsknoty.
Czas leczy rany jak mówią ale ile to
jeszcze potrwa?
Nie wiem?
Kolejny raz nie udało mi się rozpoznać
wroga...
Znowu
odszedł ktoś bliski...
Została cisza, cisza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz